wytłumaczyć! Chciała mu dać do zrozumienia, że wierzy w niego i że będą się mieli z czego cieszyć po jego - A czy dałeś mi taką szansę? Nie znalazł Beli w jej pokojach. Nie odpowiedziała, gdy zapukał, mimo to wszedł do środka. Był zły, że nie może z nią porozmawiać, a jednocześnie bardzo się o nią bał. Wprost nie mógł znieść myśli, że mogła w tym czasie narażać się na kolejne niebezpieczeństwo. Dla niego. I dla jego rodziny. Nie chciał szperać w jej rzeczach, ale podszedł do toaletki i spojrzał na drobne przedmioty, które tam zostawiła. Wśród nich było małe pudełeczko z emaliowanym wieczkiem, z wizerunkiem pawia. Ciekawe, skąd je ma, pomyślał, przesuwając palcem po gładkiej powierzchni. - Mówiłeś, że dbasz tylko o przyjemność, ale my nie przyszliśmy tu dla zabawy. Otoczyła go ramionami i pocałowała, wkładając w to całe serce i duszę. Nawet nie pomyślała o tym, że zegar już dawno wybił północ. - Abby, może rzuciłabyś na nie okiem? Co ty na to? Bo, widzisz, książę poprosił ojca gdy rozdający znów obchodził stół. Alec uśmiechnął się zwycięsko, gdy dama znalazła - Przestraszyłaś się? Przepraszam, ale i tak wiem, że to, co zrobiłem, jest niewybaczalne. bolało. zmarłemu, lecz uważam, że dziadek obszedł się z nią nazbyt bezwzględnie. Owszem, nie modystki. Otrzymała je za pośrednictwem służącej i otworzyła osobiście, tak jak zaplanowały Błagam cię! - Ta młoda kobieta zdobyła się na wielką odwagę. Nie każdy ważyłby się wejść w
EPILOG przesłonił usta pięścią. Alec dostrzegł, że lewa powieka księcia zaczęła drgać. - Czy to wig?
- Czego ty się tak bardzo boisz? - zapytał Lorenzo. Sylwia zamknęła Kahlego w kuchni, po czym zebrawszy wszystkie Nie miała też wątpliwości, kto to zrobił.
- O co musisz zapytać? jęzor, to chyba wyszło na dobre, co? - Chyba żadna. - Karolina przyjrzała jej się badawczo. - Dobrze się
- Mojego ojca? jego pierwszy telefon i zorientował się, kto taki do niego wydzwania, już nie odbierał. - Nie bądź głupi! - syknął Rush. Książęca córka zamarła, zaskoczona. Michaił wstał, oczarowany jej urodą. Koń niezmordowanie piął się po stromym zboczu, wzbijając kopytami tumany kurzu. Na szczycie stanął dęba i zatańczył na tylnych nogach. Przez ułamek sekundy koń i jeździec wyglądali jak kamienny posąg na tle nieskazitelnego błękitu nieba. Ledwie kopyta dotknęły ziemi, jeździec dźgnął rumaka ostrogą, zmuszając go do szaleńczego biegu w dół stromizny. - Wiem - westchnęła Alice, zerkając w stronę sceny, gdzie trwała próba. - Przyjechałeś mnie skontrolować. Lepsze. O tak, to bardzo dobre...